2 gru 2013

Przedmowa + Prolog.

Witam wszystkich serdecznie.
Na początek kilka słów ode mnie, czyli autorki. Jestem sobie szaloną fanką związków gejowskich i wręcz kocham się w opowiadaniach homoseksualnych i homoerotycznych. Próbowałam kiedyś prowadzić bloga, jednak mój zapał szybko się kończył - pomimo pozytywnych komentarzy które dostawałam. Teraz jednak potrzebuję wylać swoją wenę - pomysł na to opowiadanie wszedł w moją głowę już dawno temu i mam plan na najbliższe 30 rozdziałów. Wobec tego gdzieś tyle będzie sobie liczyło. Na tym blogu będe prowadziła różnorakie opowiadania z tą właśnie tematyką, wobec czego jeśli tego nie lubisz, obrzydza Cię to od razu możesz wyłączyć tę stronę. Poszukuję bety, więc jeśli ktoś jest zainteresowany pisać na gadu (25559620) na ten numer można także pisać, jeśl ktoś chce być powiadamiany o nowych notkach. Wygląd bloga również pozostawia wiele do życzenia, ale nie mam w tym jakiś wielkich zdolności.



                                                            Prolog.


Tego dnia młody książę postanowił wybrać się na spacer. Przemierzał spokojnym krokiem las, którego ścieżki znał dosłownie na pamięć. Słońce przyjemnie grzało, jak każdego dnia, a leśne zwierzęta niemal jadły mu z rąk. Zapuszczał się coraz głębiej w las, zupełnie nie świadom czyhającego na niego niebezpieczeństwa. Zauważył to, gdy było już za późno. Strzała mignęła bardzo blisko jego ramienia, a zza drzew zaczęła wyłaniać się chmara obskurnych i rosłych mężczyzn.
- Patrzcie jaka laleczka! - Krzyknął radośnie jeden z nich i aż zatarł z radości dłonie, bowiem widział w tym chłopaku spory zarobek. Młody mężczyzna zadziałał instynktownie jak zwierzęta - od razu puścił się biegiem chcąc uciec jak najdalej. W myślach przeklinał swój los, który pierwszy raz nie był po jego stronie. Jako, że był drobnej postury łatwo przychodziło mu przemykanie między drzewami. Jednak wrogów było zbyt wielu. Po chwili coraz więcej strzał zaczęło lecieć ku niemu. Jedna ugodziła go w łydkę, więc z głośnym krzykiem bólu upadł na ziemię. Momentalnie wokół chłopaka zebrali się łowcy. Jeden z nich, chwycił go mało delikatnie za podbródek i uniósł do pozycji stojącej. 
- No, no... Dostanę za Ciebie sporo złota. Taka uroda jest rzadko spotykana... - Po tych słowach obrzydliwie się zaśmiał, jakby opowiedział jakiś zabawny żart. Jego towarzysze mu zawtórowali.
- Pierdol się. - Odwarknął się młodzieniec i splunął oprychowi w twarz. Na co ten mocno go spoliczkował. 
- Spokojnie, uszkodzony będzie mniej warty... - Mruknął jeden z łowców do swojego szefa, a po chwili zgarnęli szarpiącego się i wyklinającego chłopaka i zamknęli w klatce. Niezbyt przejęli się jego ranami, dlatego też powoli, z nadmiernego wysiłku i utraty krwi stracił przytomność i ogarnęła go ciemność.















Króciutki wstęp. Rozdział pierwszy pojawi się już wkrótce, a z czasem pojawią się opisy głównych bohaterów. Muszę ogarnąć bloggera. Love Ya.